Relacja z rejsu po Morzu Jońskim
Wyobraź sobie ciepłe, wrześniowe słońce, turkusową wodę Morza Jońskiego i szum wiatru w żaglach. Właśnie w takiej scenerii rozpoczęliśmy nasz rejs z Korfu, marząc o dotarciu do najdalszych zakątków jońskiego archipelagu. Choć pogoda i portowe realia zweryfikowały pierwotne plany, podróż obfitowała w niezapomniane widoki, spotkania z grecką gościnnością i odkrywanie miejsc dostępnych często tylko od strony morza.
W tej relacji zabierzemy Cię na pokład naszego jachtu. Prześledzimy wspólnie trasę od tętniącego życiem Korfu, przez kameralne zatoczki Paksos i Antipaksos, kanał i klify Lefkas, aż po legendarną Itakę i gościnną Kefalonię. Podzielimy się wrażeniami, praktycznymi informacjami i pokażemy, dlaczego czarter jachtu w Grecji, na Morzu Jońskim to wymarzone miejsce na żeglarską przygodę.
Miejscem rozpoczęcia i zakończenia wrześniowego rejsu po Morzu Jońskim jest Marina Gouvia na wyspie Korfu (zobacz w Google Maps). Poniżej znajdziesz mapę z zaznaczonymi punktami, które odwiedziliśmy podczas naszego wrześniowego rejsu po Morzu Jońskim.
Plan podróży
Celem rejsu jest dotarcie do Zakinthos, najbardziej wysuniętej na południe wyspy Morza Jońskiego. Ze względu na późny przylot części załogi, wypłynięcie zaplanowano na następny poranek. Osoby, które dotarły wcześniej, postanowiły spędzić popołudnie w zabytkowej części miasta Korfu.
Koszty i transport do miasta Korfu
Przejazd taksówką z Gouvii do Korfu kosztuje 20 EUR, natomiast bilet autobusowy to wydatek 1,70 EUR (przy zakupie w kiosku) lub 2,30 EUR (kupowany u kierowcy). Podróż autobusem trwa około pół godziny, a przystanek znajduje się tuż obok mariny.
Miasto Korfu
Korfu uchodzi za jedno z najpiękniejszych miast Grecji, co potwierdza liczba odwiedzających je turystów. Spacerując po starówce, można podziwiać architekturę będącą mieszanką stylów weneckiego, francuskiego, angielskiego i greckiego.
Stara część miasta zachwyca wyjątkowym klimatem – pełnym wspaniałych zabytków oraz plątaniny wąskich uliczek, czasem o szerokości zaledwie metra. Uliczki te są otoczone eleganckimi kamienicami ze zdobionymi okiennicami. Całości dopełniają rzeźbione fontanny, liczne tawerny i kawiarenki oraz sklepiki oferujące lokalne produkty. Najbardziej reprezentacyjnym miejscem jest Liston – elegancka aleja z arkadami, w których mieszczą się najlepsze kawiarnie, sklepy i restauracje.
Stary Fort
Duże wrażenie robi również Stary Fort (Palaió Froúrio). Z jego murów obronnych rozciąga się przepiękny widok na miasto oraz przylegającą do fortu przystań żeglarską. Koszt zwiedzania wynosi 6 EUR od osoby.
Po udanym popołudniu wracamy autobusem na jacht.
Ruszamy z Korfu na Paksos
Rano wypływamy z eleganckiej i nowoczesnej mariny Gouvia, która jest jednym z najważniejszych punktów żeglarskich na Korfu. Kierujemy się w stronę oddalonej o 30 Mm wyspy Paksos (zobacz w Google Maps). Zanim tam dopłyniemy, zatrzymujemy się w południowej części Korfu, w pobliżu niewielkiego rybackiego portu Petriti (zobacz w Google Maps).
Nie wpływamy do portu, lecz zatrzymujemy się na kotwicowisku, aby zażyć kąpieli. Osoby mniej zainteresowane pływaniem decydują się na wyprawę pontonem do Petriti. Port ten, choć niewielki, oferuje miejsca cumownicze dla kilku jachtów, minimarket oraz tawerny. Kameralna atmosfera miejscowości robi na nas bardzo pozytywne wrażenie.
Gaios na Paksos
Do portu Gaios (zobacz w Google Maps) na wyspie Paksos docieramy już po zmroku i cumujemy na jednym z ostatnich wolnych miejsc. W przeciwieństwie do spokojnego Petriti, Gaios jest większe i tętni życiem. Wieczór spędzamy w tawernie, delektując się doskonałą grecką kuchnią, a następnie relaksujemy się przy metaxie w jednej z licznych kawiarni.
Miejsca cumownicze w Gaios są dobrze wyposażone – dostępne są przyłącza elektryczne oraz ujęcia wody. Dzięki temu akumulatory ładują się całą noc, a rano po uzupełnieniu zbiorników wodnych wypływamy z portu. Co ważne, nie ponosimy żadnych opłat za postój ani za tankowanie wody.
Vrika i Parga
Przedpołudnie spędzamy w atrakcyjnej zatoce Vrika (zobacz w Google Maps), położonej na północno-wschodnim krańcu wyspy Antipaksos. Czas ten poświęcamy głównie na kąpiele w turkusowej, ciepłej wodzie, która jest niezwykle piękna i przyjemna. Następny nasz cel to miejscowość Parga (zobacz w Google Maps), położona na stałym lądzie, gdzie mamy do wyboru dwa miejsca do kotwiczenia.
Wybieramy to ukryte pomiędzy malowniczymi skałami, które wystają z wody. Wejście do zatoki wymaga sporej koncentracji i nie jest bezpieczne przy silnym wietrze, ale dzisiaj mamy szczęście i korzystamy z bezwietrznego dnia. Zachodnia część Parga to typowe greckie miasteczko z charakterystyczną dla tego regionu zabudową, natomiast we wschodniej części znajdujemy promenadę z przylegającą do niej piaszczystą plażą. W obu częściach miasta dostrzegalna jest spora liczba turystów.
Preveza
Opuszczamy Parga i kierujemy się w stronę kolejnego portu na stałym lądzie – Preveza (zobacz w Google Maps). Podejście do Preveza to obszar płycizn i mielizn, dlatego zbliżając się do portu, należy przemieszczać się pogłębionym torem wodnym, który na szczęście jest dobrze oznakowany.
Zmiana pogody i kanał Lefkas
W Prevezie mamy do wyboru dwie mariny oraz miejsca postojowe przy nabrzeżu miejskim. Decydujemy się na to drugie rozwiązanie, które okazuje się wygodne. Preveza zachwyca bogactwem lokali gastronomicznych, oferując tak szeroki wybór, że aż trudno się zdecydować. W końcu wybieramy jedno z urokliwych miejsc i delektujemy się lokalnymi specjałami.
Dotychczas mieliśmy wspaniałe greckie lato, ale kolejny dzień budzi nas deszczem i silnym wiatrem. W takich warunkach miasto nie prezentuje się najlepiej. Gdy pogoda się poprawia, postanawiamy odpłynąć w kierunku kanału Lefkas (zobacz w Google Maps). Aby do niego wpłynąć, musimy poczekać, aż zostanie otwarty most obrotowy. Pokonanie całego kanału zajmuje nam około godziny.
Zatoka Desimi
Po opuszczeniu kanału Lefkas mijamy lewą burtą niewielkie, płaskie wysepki Sparti, Skorpidi i Skorpios (zobacz w Google Maps). Po naszej prawej stronie przesuwają się majestatycznie wypiętrzone brzegi wyspy Lefkas. Na pierwszą tego dnia kąpiel zatrzymujemy się w zatoce Desimi (zobacz w Google Maps), która jest bezpieczna i doskonała do kotwiczenia. Ta głęboko wcinająca się w ląd zatoka jest dobrze osłonięta od wiatru i fal, z wyjątkiem tych nadciągających z południowego wschodu.
Następnie obieramy kurs na Sivotę (zobacz w Google Maps), znaną z malowniczego portu oraz osłoniętych, bezpiecznych miejsc do cumowania. Niestety, po dotarciu okazuje się, że wszystkie miejsca w porcie są już zajęte, a kotwicowisko również jest mocno zatłoczone. Zmuszeni sytuacją, zaczynamy rozważać alternatywne opcje na nocleg.
Noc w zatoce Rouda
Po krótkim przestudiowaniu mapy dochodzimy do wniosku, że zatoka Rouda (zobacz w Google Maps) to świetna alternatywa dla zatłoczonej Sivoty. Dzieli nas od niej zaledwie 2 mile morskie – krótki, przyjemny odcinek. Rouda, podobnie jak Desimi, oferuje bezpieczne i spokojne kotwicowisko. Na miejscu towarzyszą nam trzy inne jachty, na brzegu znajdują się dwie klimatyczne restauracje, mały minimarket oraz to, co najcenniejsze – cisza i błogi spokój. Nowy dzień zaczynamy od pysznej kawy frappe, serwowanej tuż przy plaży – stolik niemal dotyka piasku, a my delektujemy się widokiem i smakiem jednocześnie.
Powrót do Sivota i wizyta w Vasiliki
Podczas krótkiej wczorajszej wizyty w Sivota zauważamy, że jest to miasteczko popularne i chętnie odwiedzane przez żeglarzy i chętnie tam wrócimy.
Po śniadaniu ruszamy na podbój Sivota. Tym razem bez problemu znajdujemy miejsce do cumowania. Na kei jest automat służący do tankowania wody, po wrzuceniu 2 EUR można wlać 100 litrów. Spacerując po promenadzie okalającej zatokę, mijamy liczne tawerny, kawiarnie, stoiska z pamiątkami i kilka sklepów, na których wiszą szyldy z napisem „supermarket”.
Naszym ostatnim celem na Lefkas jest port Vasiliki (zobacz w Google Maps), który chcemy odwiedzić i w ten sposób zakończyć naszą przygodę na tej pięknej wyspie.
Z Vasiliki do Kioni
Po opuszczeniu Sivoty obieramy kurs na Vasiliki – niewielkie, klimatyczne miasteczko z portem, który może pomieścić zaledwie kilka jachtów. Widać jednak, że trwają prace nad jego rozbudową, więc wkrótce cumowanie tutaj będzie zdecydowanie łatwiejsze. Dziś niestety nie udało nam się znaleźć wolnego miejsca przy nabrzeżu, ale na szczęście tuż obok falochronu znajduje się obszerne kotwicowisko, z którego korzystamy bez problemu.
W zatoce akurat trwają regaty niewielkich jachtów, które dynamicznie przemieszczają się z żaglami w jaskrawych kolorach. Widowisko robi duże wrażenie.
Nadeszła chwila rozstania z Lefkas, a nasz aktualny cel to legendarna wyspa Itaka. Na nocleg wybieramy malownicze Kioni (zobacz w Google Maps), gdzie wpływamy krótko przed zachodem słońca. Przewidywaliśmy, że późne przybycie do tak atrakcyjnego zakątka musi oznaczać brak miejsc do cumowania – i mieliśmy rację, korzystamy więc z kotwicowiska.
Na ląd przemieszczamy się pontonem. Nasz dzisiejszy kulinarny cel to grecki przysmak w postaci jagnięciny z rożna. Ponton cumujemy bezpośrednio przy restauracji Avra, specjalizującej się właśnie w tej potrawie. Tutejsi kucharze uznawani są za miejscowych ekspertów od jagnięciny, dlatego często konieczna jest rezerwacja stolika i porcji jagnięcego mięsa. Opinia o kucharzach znalazła potwierdzenie w doskonałym smaku potrawy. Na jacht wracamy mocno najedzeni i bardzo zadowoleni z jakości posiłku.
Piękny wschód słońca w Kioni i zatoka Ateos
Zatoka Kioni jest otwarta od strony wschodniej, co pozwala nam następnego dnia rano podziwiać piękny wschód słońca. Malownicze odbicia promieni słonecznych na niemal nienagannie gładkiej tafli wody tworzą niezapomniany widok:
Kioni zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie, ale po śniadaniu przychodzi czas na podniesienie kotwicy.
Zmierzamy do stolicy Itaki – Vathi (zobacz w Google Maps). Zanim jednak tam dopłyniemy, zatrzymujemy się w zatoce Aetos (zobacz w Google Maps). Znajdujemy tu ciszę, spokój, dobre warunki do kotwiczenia oraz ciepłą wodę do kąpieli – i na tym lista zalet tego miejsca się kończy. Niestety, linia brzegowa nie należy do szczególnie atrakcyjnych – brakuje tu ciekawej plaży. Wzdłuż brzegu biegnie droga, po której, na szczęście, samochody jeżdżą dość rzadko.
Przybycie do Vathi
Po około półgodzinie od opuszczenia Ateos wpływamy do wąskiej i głębokiej zatoki, w której leży Vathi. Mamy do wyboru kilka miejsc, gdzie możemy zakotwiczyć lub cumować. Wykorzystując kotwicę, cumujemy do betonowego nabrzeża w południowo-zachodniej części zatoki.
Odkrywanie Vathi i relaks na plaży Gidaki
Na lądzie w Vathi czeka nas nieskończona ilość kawiarni, barów i tawern. Bez problemu znajdujemy supermarket, w którym uzupełniamy zapasy. W Vathi można się zaopatrzyć w paliwo i wodę oraz dokonać podstawowych napraw, a nawet zrobić pranie w automatycznych pralkach.
Na szczęście niczego nie musimy naprawiać i prać, więc czas poświęcamy na spacer po wąskich, nastrojowych uliczkach oraz degustację chłodnej i bardzo smacznej kawy frappe. Z kawiarni, w której usiedliśmy, rozciąga się urocza panorama na całą zatokę i niewielką wyspę Lazareto (zobacz w Google Maps).
Zrelaksowani opuszczamy zatokę, która może stanowić dobre schronienie w niemal każdych warunkach pogodowych. Kierujemy się na zachód. Na popołudniową kąpiel zatrzymujemy się przy plaży Gidaki (zobacz w Google Maps), tym razem mamy więcej szczęścia niż w zatoce Aetos.
Piękno plaży Gidaki
Jest pięknie – długa, piaszczysto-kamienista plaża u podnóża klifowych wapiennych brzegów, do tego jaskrawo turkusowa woda. Wszystko razem tworzy przyjemną dla oka kompozycję. W tak urokliwym otoczeniu czas mija bardzo szybko.
Przybycie do Agia Efimia na Kefalonii
Aby zdążyć do kolejnego portu przed zapadnięciem zmroku, musimy podnieść kotwicę i popłynąć dalej. Następny cel to duża i górzysta Kefalonia, słynąca ze wspaniałych plaż i zatok. Noc chcemy spędzić w porcie Agia Efimia (zobacz w Google Maps), płynąc tam, podziwiamy postrzępione skaliste brzegi południowej Itaki.
W porcie cumujemy do nabrzeża na jednym z nielicznych już wolnych miejsc. Nasze cumy przyjmuje postawny mężczyzna o klasycznym greckim wyglądzie. Po zakończeniu manewru bosman – tak go określiliśmy – grzecznie pyta, na jak długo zamierzamy zostać oraz czy potrzebujemy wody i prądu. Na jachcie zawsze przyda się prąd o napięciu 230 V, a wody nigdy nie jest za dużo.
Kilka minut po nas pojawia się katamaran i zajmuje ostatnie wolne miejsce. W tym porcie brak miejsca do cumowania przy nabrzeżu nie oznacza jednak nic złego, ponieważ do dyspozycji jest obszerne kotwicowisko. Agia Efimia to urocze miejsce, idealne do spokojnego postoju i odkrywania piękna Kefalonii.
Agia Efimia nocą i powrót na Itakę
Agia Efimia to miasteczko, które po zmroku oferuje sporo atrakcji, głównie kulinarnych. Możemy wybierać spośród dość licznych restauracji i barów. Grecka kuchnia jest bardzo smaczna i niezbyt droga – za przystawki, danie główne i napoje trzeba zapłacić około 10–15 EUR. W naszych głowach pojawia się pytanie: ile kilogramów przytyjemy po rejsie obfitującym w kulinarne uciechy?
Dotychczas w żadnym z odwiedzanych miejsc nikt nie pobrał od nas opłat portowych, tylko na Lefkas w Sivota płaciliśmy za uzupełnienie zbiorników z wodą. Dzisiejszego poranka jest inaczej – za jacht o długości 14 metrów musimy zapłacić 26 EUR. Na fakturze są trzy pozycje: postój jachtu – 17 EUR, woda – 5 EUR, prąd elektryczny – 4 EUR. Po dokonaniu opłat ruszamy w dalszą podróż. Agia Efimia była najdalej wysuniętym na południe punktem, do jakiego dotarliśmy w trakcie rejsu.
Powrót na Itakę
Początkowo zamierzaliśmy zwiedzić Zakinthos, ale nie starczy nam już czasu. Ponownie płyniemy na Itakę, by zatrzymać się w zatoce Polis (zobacz w Google Maps) w północno-zachodniej części wyspy. Po dwóch godzinach osiągamy cel. Zatoka Polis to spokojne miejsce, idealne do relaksu i podziwiania piękna okolicznych krajobrazów.
Spokojne chwile w zatoce Polis
Port w zatoce Polis jest na tyle mały, że mieszczą się w nim jedynie niewielkie miejscowe łodzie rybackie. Skoro nie możemy zatrzymać się w porcie, rzucamy kotwicę na głębokości 7 metrów. Pontonem płyniemy na ląd, gdzie do naszej dyspozycji są żwirowo-kamienista plaża i bar. Jak przystało na lokal w niewielkim porcie rybackim, nie jest on na najwyższym poziomie. Ceny również nie są wysokie – souvlaki kosztuje 5 EUR, a duże piwo Mythos 2,5 EUR. Siedzimy przy stoliku, rozgrzewa nas wrześniowe greckie słońce.
W leniwej atmosferze spędzamy tu czas do wczesnego przedpołudnia. Pora opuścić zatokę Polis, miejsce bezpieczne i dobrze osłonięte nawet przy silnych północnych i wschodnich wiatrach.
W kierunku Kastos
Mijamy północny cypel Itaki, by udać się na północny-wschód, w kierunku wyspy Kastos (zobacz w Google Maps). Po pewnym czasie na widnokręgu przed naszym dziobem pojawiają się ciemnogranatowe chmury. Taki widok nie zapowiada nic dobrego. Dotychczas cieszyliśmy się właściwą dla tej pory roku i dla Morza Jońskiego wspaniałą pogodą – promienie słońca i wiatry pozwalające na przyjemną i bezpieczną żeglugę.
Zmiana pogody i schronienie na Atokos
Teraz powoli zaczynamy odczuwać coraz silniejsze podmuchy z północnego-wschodu, czyli dokładnie z tego kierunku, w którym zmierzamy. Po prawej burcie w niewielkiej odległości mamy wyspę Atokos (zobacz w Google Maps), postanawiamy więc przeczekać załamanie pogody przy jej południowych brzegach.
Są tutaj trzy zatoki, zatrzymujemy się w pierwszej od zachodu (zobacz w Google Maps). Miejsce okazuje się bardzo ładne. Mamy niewielką plażę, powyżej unosi się wysoki pionowy wapienny klif, dodatkowo znajdujemy grotę, do której wpływamy pontonem. Trochę przymusowy postój pozwala nam bardzo przyjemnie spędzić czas. Odczuwamy niezbyt silne szkwały, a siła podmuchów jest zredukowana dzięki wysokim brzegom okalającym zatokę. W końcu pogoda się poprawia.
Przybycie do Kastos
Opuszczamy dobrze osłonięte miejsce i kierujemy się w stronę wcześniej wyznaczonego celu, czyli na Kastos. Z powodu nieprzewidzianego postoju trafiamy tam krótko przed zachodem słońca. W niewielkim porcie o takiej samej nazwie jak wyspa przy falochronie znajdujemy kilka miejsc dla jachtów. Wszystkie są zajęte, więc nie pozostaje nam nic innego jak ponownie skorzystać z kotwicowiska. Niedługo po zakotwiczeniu zapada zmrok, a my docieramy na ląd pontonem i udajemy się na wieczorny spacer.
Kameralna atmosfera Kastos
Witają nas cisza, spokój i bardzo kameralna atmosfera. Jako cel spaceru obieramy wiatrak, który znajduje się na szczycie wzniesienia przylegającego do portu. Obecnie wiatrak pełni funkcję restauracji. Nie jesteśmy głodni, ale z wielką radością degustujemy chłodne greckie wino – retsina. Degustacja nie trwa zbyt długo, ponieważ za kilka godzin chcemy ruszać dalej.
O trzeciej w nocy, w całkowitych ciemnościach, podnosimy kotwicę. Przybywając w ten rejon, przypłynęliśmy kanałem oddzielającym stały ląd od wyspy Lefkas, tym razem chcemy opłynąć Lefkas od strony zachodniej.
Klifowe brzegi Lefkas
Krótko po wschodzie słońca mijamy cypel Dhoukato (zobacz w Google Maps), najdalej na południe wysunięty kraniec Lefkas. Po raz kolejny mamy okazję podziwiać fantastyczne klifowe brzegi. Takie widoki są charakterystyczne dla większości wysp Morza Jońskiego. Powoli oddalamy się od wyspy, przed nami 40 mil morskich żeglugi po otwartym morzu.
Żeglarska przygoda na Morzu Jońskim
Pogoda znów nam sprzyja. Na bezchmurnym, błękitnym niebie słońce jest coraz wyżej, temperatura wzrasta do przyjemnych 25 stopni Celsjusza. Umiarkowanie silny wiatr północno-wschodni pozwala nam płynąć półwiatrem z zadowalającą prędkością, chwilami przekraczającą 8 węzłów.
Po około 5 godzinach jesteśmy w pobliżu wyspy Antipaksos. Odwiedziliśmy ją na początku rejsu od strony wschodniej, dziś wpływamy do zatoki Radovani (zobacz w Google Maps) w północno-zachodniej części wyspy. To doskonałe schronienie przy wiatrach ze wszystkich kierunków z wyjątkiem zachodnich. Dno jest piaszczyste, o niewielkim nachyleniu, gdzieniegdzie porośnięte roślinnością, więc kotwica trzyma doskonale.
Otacza nas ciekawa skalista linia brzegowa, widzimy też niewielką piaszczysto-żwirową plażę. Zazwyczaj stoi tu kilka jachtów, ale dzisiaj mamy tylko jednego sąsiada – jest nim elegancki motorowy jacht z rosyjskojęzyczną załogą.
Czas spędzony w zatoce poświęcamy na kąpiel oraz wycieczkę pontonem w celu zrobienia zdjęć i filmów. Po 10 godzinach żeglugi od ruszenie z Kastos potrzebowaliśmy krótkiej przerwy, zregenerowani ruszamy dalej.
Miłe chwile w zatoce Mongonissi
Nasz nowy cel znajduje się na południowym krańcu Paksos, a jest nim zatoka Mongonissi (zobacz w Google Maps). Do przepłynięcia mamy 3 mile morskie, co oznacza, że pół godziny od startu docieramy na miejsce. Odnalezienie wejścia do zatoki wymaga koncentracji, ponieważ ukrywa się ono w nieregularnej skalistej linii brzegowej. W północno-zachodniej części zatoki jest betonowe nabrzeże, do którego przycumowały jachty.
Są wolne miejsca, jednak ze względu na niewielką ilość czasu jaką planujemy tu spędzić postanawiamy użyć kotwicy. Po raz kolejny ponton służy nam jako środek transportu. Na lądzie nigdzie nie widzimy sklepu, ale bez problemu trafiamy na bar i tawernę. Lekki lunch i lampka schłodzonego wina są tym, na czym obecnie najbardziej nam zależy.
Mongonissi to niezbyt duża zatoka, ale można tu znaleźć schronienie w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Bez wątpienia jest to miejsce godne polecenia miłośnikom ciszy, spokoju i kameralnego nastroju.
Przybycie do Lakka na Paksos
Jest już popołudnie, a ponieważ dzisiejszą noc chcemy spędzić w porcie Lakka (zobacz w Google Maps) w północnej części Paksos, opuszczamy Mongonissi. Przesuwamy się wzdłuż wschodnich brzegów wyspy i po godzinie jesteśmy u celu. Miejsca do cumowania znajdują się w południowo-wschodniej części zatoki i właśnie tam się zbliżamy. Głębokość stopniowo maleje.
Według locji i mapy w GPS-ie minimalna głębokość powinna wynosić 1,9 metra. Nasz jacht ma 1,7 metra zanurzenia, więc teoretycznie nie powinniśmy mieć problemu z zacumowaniem. Gdy podpływamy rufą do nabrzeża, widzimy jednak, że jest znacznie płycej niż 1,9 metra, a dno okazuje się kamieniste. Wprawdzie kilem nie dotknęliśmy dna, ale i tak rezygnujemy z cumowania – gdyby pojawiła się fala, moglibyśmy uderzać w dno kilem lub płetwą sterową i doprowadzić do uszkodzenia.
Niektóre jachty przy nabrzeżu są większe od naszego i najprawdopodobniej mają też większe zanurzenie, co oznacza, że stoją w obszarze o większej głębokości. Zdecydowaliśmy się więc na kotwiczenie w zatoce, aby uniknąć potencjalnych problemów. Lakka to piękne miejsce, idealne do relaksu i podziwiania urokliwych widoków.
Spokojna noc w Lakka
Odpływamy na obszerne kotwicowisko w zatoce Lakka. Kotwicę rzucamy na głębokości 5 metrów, wydajemy dużo łańcucha. Zatoka jest osłonięta niemal z każdej strony, więc czujemy się bezpiecznie. Kolejny raz bierzemy ponton i udajemy się na zasłużoną kolację.
Nawet najbardziej wymagający smakosz znajdzie w porcie Lakka restaurację spełniającą jego oczekiwania. Po analizie oferty kilkunastu lokali decydujemy się na tawernę Nionios. Do takiego wyboru skłaniają nas duża liczba klientów i niesłychanie sympatyczny kelner, który zaprasza do kuchni i pokazuje, jak powstają posiłki.
Wybór okazuje się doskonały. Zjadamy dużo i smacznie, a kwota na rachunku nie jest zbyt wygórowana. Zgodnie z założeniem noc na kotwicowisku przebiega bardzo spokojnie. Lakka zrobiła na nas tak duże wrażenie, że rano ponownie płyniemy na ląd, aby się przekonać, jak wygląda tutaj życie o poranku.
Poranek w Lakka
Rano wracamy na ląd, aby doświadczyć uroku Lakka w innym świetle i o innej porze. Spacerując po wąskich uliczkach, możemy podziwiać piękne widoki i delektować się lokalną atmosferą.
Zmiana jest zauważalna: wieczorem było gwarnie, lokale wypełnione klientami, a teraz cisza i spokój. W lokalach siedzą nieliczni klienci popijający kawę, część z nich oddaje się lekturze książek i prasy. Mamy okazję poznać dwa oblicza tej samej miejscowości.
Powrót na Korfu
Po południu musimy być na Korfu, w marinie Gouvia, do pokonania pozostał nam ostatni etap. Po raz kolejny pogoda mocno nam sprzyja. Słoneczny dzień i umiarkowanie silny wiatr z korzystnego kierunku to wymarzone warunki do żeglugi. Przemieszczamy się dosyć szybko i dlatego możemy się jeszcze zatrzymać w miasteczku Benitses (zobacz w Google Maps), które jest już na Korfu.
Przystanek w Benitses
Wpływamy do basenu portowego, są tu pirsy przeznaczone dla jachtów, niestety wszystkie miejsca są zajęte. Robimy to, w czym mamy duże doświadczenie: wypływamy z portu, rzucamy kotwicę i wsiadamy do pontonu. Już po kilku minutach spaceru wiemy, jakiego typu miejscowością jest Benitses – typowo turystyczną, z licznymi hotelami i hałaśliwą ulicą; pozbawioną uroku, jaki spotkaliśmy wcześniej.
Jedno, czego tu nie brakuje, to bez wątpienia restauracje i bary. Chcąc uprzyjemnić sobie chwile spędzone w tej miejscowości i uwzględniając fakt, że nadeszła pora obiadu, przysiadamy w jednym z lokali. Nieskomplikowane danie, jakim jest pita, oraz zimne piwo znacząco poprawiają nam nastrój.
Powrót do Gouvia i podsumowanie rejsu
Wracamy na jacht i rozpoczynamy ostatni etap rejsu. Płyniemy do Gouvia, gdzie zakończymy swoją grecką przygodę. Rejs odbył się w ostatniej dekadzie września, mieliśmy wspaniałą, wakacyjną pogodę – deszcz padał tylko dwukrotnie, wiatry były słabe i umiarkowane, jedynie raz przez około dwie godziny wiało 6 w skali Beauforta. Przepłynęliśmy 265 mil morskich, a trasa naszego rejsu była pełna wspaniałych widoków i niezapomnianych przeżyć.
Temperatura wody pozwalała na przyjemne kąpiele. Grecka kuchnia okazała się doskonała, a ceny – umiarkowane. W tym miejscu nie pozostaje nam nic innego jak serdecznie zaprosić Cię na nasze rejsy w Grecji lub zachęcić do czarteru jachtu w Grecji! Jeśli szukasz przygody, pięknych widoków i smacznego jedzenia, to Grecja jest idealnym miejscem dla Ciebie.